Odcienie miłości we wrocławskim zoo

Data aktualizacji: 2018-02-09

Zakochanie, zauroczenie, zaświergolenie czy miłość od pierwszego spojrzenia – te uczucia nie są tylko przeznaczone dla ludzi. W świecie zwierząt także są gorące i płomienne romanse, wierność aż po grób czy złamane serca. Przykładów nie trzeba szukać daleko, znajdzie się ich sporo we wrocławskim zoo . Z okazji walentynek zapraszamy Was na spacer tropami zakochanych zwierząt.

Czy zwierzęta kochają mocniej? Na pewno szybciej niż my odczuwają wiosnę – bo wiosna to dla nich sygnał, że nadeszła pora na amory. Już w lutym na wybiegach czuć atmosferę umizgów i walki o partnera. Zalotne tańce czy zaczepki to norma. Można to zaobserwować praktycznie na każdym wybiegu. Jednak w tym środowisku zdarzają się także romanse, które zadziwiają nawet opiekunów tych zwierząt. A od niektórych par moglibyśmy uczyć się wierności.

Miłość jak z bajki

Mrówniki, zwane również prosiętami ziemnymi, to ewenement w świecie zwierząt. Jako jeden z nielicznych gatunków nie ma "kuzynów" genetycznych, jest jedynym przedstawicielem rodzaju Orycteropus. W naturze to prawdziwe samotniki. Niechętnie spędzają czas w swoim towarzystwie. Tymczasem we wrocławskim Afrykarium doszło do niecodziennego uczucia u tego gatunku. Tanu urodził się w zoo w Tanzanii. Kiedy przyjechał do Wrocławia, jakiś czas mieszkał sam. Oczywiste było, że zostanie mu przydzielona partnerka. Teraz ogrody zoologiczne odgrywają także rolę prokreacyjną. Zwierzęta muszą mieć szansę rozrodu, a co za tym idzie – ratowania gatunku. Kiedy do Wrocławia z frankfurckiego zoo przyjechała Lotte, pracownicy nie wiedzieli jaka przyszłość czeka tę parkę. A to była miłość od pierwszego wejrzenia! Z natury samotniki – te każdą chwilę spędzają razem. Choć mają do dyspozycji piękny wybieg, wolą całe dnie spać "w swoich ramionach" na dnie nory.

Rozważna – nie romantyczna

W pawilonie Sahary mieszka Tina – przedstawicielka zagrożonego gatunku lisków pustynnych, czyli fenków. Tina to wzorowa żona. Ze swoim partnerem tworzy idealny związek. Mimo że fenki nie lubią okazywać sobie czułości, to na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo są ze sobą związane. Dodatkowo to związek z przyszłością. Do tej pory liski dochowały się aż czwórki maluchów! Dwa lata temu pojawiło się ich pierwszy młode, a w zeszłym roku zaskoczyły opiekunów trojaczkami! To wielka radość, bo fenki należą do zagrożonego gatunku. Powodem jest nie tylko degradacja środowiska, ale niestety bezmyślność ludzi – moda na fenki w roli domowych pupili. Tymczasem nie są to zwierzęta udomowione i bardzo źle znoszą zamykanie w mieszkaniach.

Miłość zmienna jak Sahara

Teraz czas na historię o złamanym sercu. Ramzes, wielbłąd jednogarbny, do Wrocławia przyjechał z Niemiec. Przystojniak od razu zawrócił w głowach wszystkim wrocławskim wielbłądzicom. Wybrał Aishę – "młódkę" pochodzącą z Grecji. Zaiskrzyło pomiędzy nimi, a uczucie zaowocowało ślicznym potomkiem. O maluchu mówiło się żartobliwie "garbate szczęście", bo wtedy był to pierwszy przychówek dromadera, czyli wielbłąda jednogarbnego, we wrocławskim zoo od 17 lat. Jeśli jednak Aisha liczyła na wierność – srogo się zawiodła. Ramzes okazał się niestałym kochankiem. Jak prawdziwy faraon uważał się za zbyt cennego tylko dla jednej żony. Obecnie przebywa w jednym z niemieckich ogrodów, by przyczynić się do powiększenia stadka.

Brykają jak dzieciaki

Yunnan, pochodząca z Zoo des Sables d’Ollone, oraz Mei Li, urodzona w Zoo Goerlitz, to dwie urocze pandy małe. Ich związek przypomina uczucie nastolatków. Rano i wieczorem bawią się w berka, brykając po wybiegu, wspinając się na drzewa. I kiedy wszystko wygląda pięknie i romantycznie – jak nastolatki obrażają się na siebie i długi czas spędzają oddzielnie na najdalej położonych konarach drzew. Opiekunowie z wytęsknieniem spoglądają na parkę, marząc że może wreszcie skończą się te dziecinne podchody i wrocławscy przedstawiciele jednego z najbardziej zagrożonych gatunków doczekają się potomka.

Miłosny małpi śpiew

Xian i Carusa to para gibonów białopoliczkowych, która sprawiła pracownikom zoo największą radość. Kiedy przyjechały do Wrocławia, nie było pewne, czy się polubią, a tym bardziej czy stworzą parę. Bo u małp jest jak u ludzi – nic nie jest proste! Tymczasem gibony polubiły się niemal od pierwszego wejrzenia i już po roku pojawił się na świecie ich pierwszy synek Dao. Jest szansa, że rodzina będzie się stale powiększać, bo gibony białopoliczkowe to gatunek monogamiczny. Łączą się w pary na wiele lat. To jednak nie cieszy ekologów, bo spadająca liczebność populacji w naturze właściwie nie daje nadziei na jej przetrwanie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Ciekawostką jest to, że gibony są mistrzami w śpiewnych zalotach. Ich pieśń godowa niesie się aż do trzech kilometrów, a zwierzęta wydają dźwięki na wdechu i na wydechu. Ale tony, które z siebie wydają, nie zawsze cieszą pracowników zoo.

❤ 

Uczucie z długim stażem

Nasz romantyczny spacer kończymy na parce pięknych, rodzimych dzikich kotów. To prawdziwy wzór konsekwencji i stałości w związku. Rysie Orkan i Pandora są razem od 2008 r. Są równolatkami i mają obecnie po 15 lat. Ale bynajmniej te piękne koty nie są sobą znudzone. Wspólnie wylegują się na swoim wybiegu. Leniwie spędzają dni, okazując czułość – jak każde koty. Wzajemnie się pielęgnują i nie rywalizują o teren czy jedzenie. Ci przedstawiciele rodzimego, zagrożonego gatunku to prawdziwa nadzieja na wzmocnienie gatunku dzikich kotów. Orkan i Pandora corocznie doczekują się małych rysi. Para odchowała ponad 20 młodych! Wzorowe małżeństwo i wzorowa rodzina. Nic tylko się od nich uczyć.

❤ 

Zdjecie Beata Jackowska

Beata Jackowska