Nieznany Wrocław: wieża ciśnień Na Grobli

Data aktualizacji: 2016-10-18

Wieża ciśnień przy ul. Na Grobli to królowa wrocławskich wież wodnych. Licząca 40 metrów budowla kiedyś odpowiadała za dostarczanie mieszkańcom wody, teraz zachwyca artystów i jest prawdziwą perłą architektury.

Zabytek techniki oczarował filmowców, fotografów, aktorów, kręcił tam sceny m.in. Jan Jakub Kolski. 

Historia wieży ciśnień w tamtym miejscu narodziła się już w 1847 roku, kiedy to miejscy radni zaczęli dyskutować o problemach zaopatrzenia miasta w wodę. Pomysł przeforsowany został jednak dopiero 14 lat później. Wtedy rozpisano konkurs. Zwycięskim okazał się projekt angielskiego inżyniera Johna Moore'a. Nieco skorygował go jeszcze Carl Zimmermann, miejski radca budowlany, i w 1867 roku robotnicy przystąpili do prac przy ul. Na Grobli (wtedy Am Weidendamm).

W cztery lata, za blisko milion talarów, powstał obiekt na planie kwadratu, podzielony w środku na cztery części, wysoki na 40 metrów z instalacją wyprowadzającą wodę i kotłownią w specjalnym budynku.

Czas się zatrzymał

W pierwszej sali są pompy. Nad nią wiszą suwnice. Według pierwszych projektów Moore`a w dwóch wschodnich ćwiartkach budynku zbudowano dwie maszyny parowe systemu Woolfa, które napędzały pompy. Jednak najpiękniejsze skarby kryły się w ćwiartkach zachodnich.

Cuda techniki i architektury

Tam w 1879 roku powstały (i istnieją do dzisiaj) dwie maszyny parowe podwójnego działania, z największym w Europie kołem zamachowym o średnicy 7,5 metra. Kiedy przechodzimy tam przez ciemne i ciasne korytarze to tylko współczesne tablice z ostrzeżeniami BHP zdradzają, że jesteśmy w XXI wieku. Przez małe drzwi wchodzimy do jednej z ćwiartek po zachodniej stronie. W oczy rzucają się od razu piękne, ażurowe, kręcone schody łączące podłogę z ostatnim piętrem. Najwyższe w Polsce. Instalacja pomp jest tak okazała, że zajmuje aż trzy piętra. Trzeba tam jakoś wejść. Powala precyzją, zdobieniami, formą wykonania i materiałem. Na pierwszym piętrze wzrok przyciągają przede wszystkim koła zamachowe i wały korbowe, na drugim znajduje się system przekazywania napędu do pomp wodnych. Natomiast na trzeciej kondygnacji, prawie 24 metry nad ziemią, są cylindry obudowane drewnem cedrowym i elementy sterowania maszyną. Wszystko nieco w cieniu, jedynie od czasu do czasu, oświetlane promieniami słońca wpadającymi przez okna.

Zachwyca artystów

W środku wieży doskonale udokumentowane są cuda ówczesnej techniki, niezwykle zdobione detale architektoniczne, połączone w funkcjonalną całość. Zachwyca połączenie sztuki i techniki. Tam nawet żeliwne kolumny, kratownice, czy przemysłowe schody mają swoje piękno.

Urządzenia te pracowały dla miasta i Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji aż do czasów wyłączenia z eksploatacji w latach 60-tych. Doskonale zachowany zabytek przez lata wykorzystywali artyści, sceny do filmu „Afonia i Pszczoły” kręcił tam Jan Jakub Kolski, swoje sztuki wystawiał teatr Ad Spectatores, powstało tam też mnóstwo sesji fotograficznych. Obiekt jest piękny w dzień, ale i w nocy, kiedy jest podświetlony. Obecnie prowadzony jest remont południowej elewacji wieży, wcześniej odnowiono wschodnią. Obiekt może stać się atrakcją Wrocławia. Pojawiają się ostrożne deklaracje, że przy pomocy środków unijnych mogłoby tam powstać Centrum Nauki. Zainteresowany jest tym Urząd Miejski i Politechnika Wrocławska. Na razie jednak za wcześniej, żeby mówić o szczegółach.

Zdjecie Janusz Krzeszowski

Janusz Krzeszowski